ROBERT LUDLUM KLĄTWA PROMETEUSZA
Przekład JAN KRAŚKO
*Prometeusz spłynął z nieba, żeby podarować ludziom ogień. Błąd. Fatalny błąd.
*Prolog
Kartagina, Tunezja Godzina 3.22
Bezlitosny deszcz, zacinający z furią tym większą, że towarzyszył mu gwałtowny, dziko
wyjący wiatr, siekł białawe grzywacze, które z każdą chwilą potężniały, by wreszcie zwalić się z łoskotem na plażę i wgnieść ją w kipiel czarnego malstromu. W płytkiej, wzburzonej wodzie tuż przy brzegu podskakiwało na falach kilkunastu ludzi. Jak rozbitkowie z tonącego okrętu trzymali się kurczowo wodoodpornych plecaków i parli w stronę
↧